Either your head or your heart,
you set the other on fire
Tępo gapiłam się w te kilka słów widocznych na jasno
świecącym ekranie telefonu.
„Neji dostał wyniki. Został mu miesiąc życia.”
Czas leciał mi tak szybko, skupiałam się na pracy i na tym, żeby nie
myśleć o Sasuke, że zupełnie zapomniałam o Hinacie i Nejim.
Teraz przypomniałam sobie o tym, jak mówiła, że wyniki będą za około tydzień.
Ten czas mi tak szybko zleciał!
Poczułam, jak ręce zaczynają mi się trząść. Nejiego widziałam
tylko raz. Jednak jego kuzynka, Hinata, była mi bliska. Łzy napłynęły mi do oczu.
— Sakura? — usłyszałam głos Sasuke obok. Odwróciłam
głowę, w półmroku dostrzegając zarys jego sylwetki. Jedna ręka spoczywała na
kierownicy, a druga na jego udzie. Patrzył się na mnie pytająco, zdziwiony moją
reakcją.
Zamrugałam, odganiając łzy zebrane w kącikach oczu, po czym
przeczesałam włosy palcami, przepełniona rosnącym zdenerwowaniem.
— Hinata — zaczęłam, jednak widząc skonfundowaną minę Uchihy, rozwinęłam wypowiedź.
— Od Naruto, moja przyjaciółka. Jej kuzyn jest chory, lekarze przewidują,
że pożyje jeszcze miesiąc.
— Wracamy? — zapytał Uchiha, odpalając silnik.
— Tak... Muszę do niej zadzwonić — oznajmiłam, klikając jedną z
ikonek i przykładając telefon do ucha.
Sygnały mijały jeden po drugim. Sunęliśmy krętą drogą w dół, trochę
szybciej, niż było to dozwolone. Milczeliśmy — Uchiha wpatrzony w
drogę, ja w telefon. Martwiłam się o Nejiego, a jeszcze bardziej o Hinatę.
Po kilku razach dałam sobie spokój — nie odbierała.
Jechaliśmy, obydwoje milcząc. Nie roztrząsaliśmy pocałunku, nie
patrzyliśmy się na siebie. Jednak COŚ wisiało w powietrzu. Nie wiedziałam, jak
to nazwać, jednak miałam wrażenie, że ta relacja będzie ciągnięta dalej.
Zaciskałam dłoń na pasie bezpieczeństwa uciskającym mnie między
piersiami. Myślałam o Hinacie, o TenTen, o Nejim. Hinata dalej
nie oddzwaniała, a była już prawie pierwsza w nocy.
Jakiś czas później z drogi szybkiego ruchu wjechaliśmy wprost do
Tokio — tak jakby do innego świata. W końcu któreś z nas musiało się odezwać. O
dziwo, nie byłam to ja.
— W którym szpitalu leży ten Neji? — zapytał Uchiha.
Przez kilka sekund przypominałam sobie ulicę i nazwę, po
czym przekazałam tę informację Sasuke. Ten przez chwilę analizował
wiadomość.
— To jest niedaleko mojego mieszkania. Jak chcesz, możesz zostać u
mnie. W sensie, że poczekać. Na wiadomość Hinaty.
Po sekundzie dotarło do mnie, co on zaproponował. Na moje policzki
wstąpił dorodny rumieniec i zrobiło mi się niewiarygodnie gorąco. Wcisnęłam
przycisk na drzwiach i uchyliłam okno, chcąc, by chłodne powietrze
otrzeźwiło mój umysł. Co jednak przyszło mi z niemałym trudem. To, jak się
miotał, to mówiąc, było dla mnie jak odkrycie nowej planety. Nie spodziewałabym
się po nim takiej propozycji, tak bezpośredniej i dosyć intymnej.
Odwróciłam głowę w jego stronę. Profil zasłaniała tafla czarnych
włosów, a dolną część twarzy dłoń, którą niby od niechcenia tam umiejscowił.
Cisza aż fizycznie kłuła. Zagryzłam wargę, walcząc z myślami. Nie mogłam
uwierzyć w to, że taki facet jak Uchiha chce (?) spędzać czas w
moim otoczeniu. Z kimś takim jak ja — dziwną, nieciekawą, nieradzącą sobie ze
swoimi emocjami, niewykształconą, spłukaną, pospolitą, zupełnie niepasującą do
kogoś takiego jak Sasuke, dziewczyną.
Jednak nie wiedzieć czemu, ostatnio nawet sporo czasu spędzamy
razem. Nie mogłam go rozgryźć. Chciał się mną bawić? Może byłam dla niego
jakimś wyzwaniem? A może się z kimś założył? Moja dramatycznie niska samoocena
nie podsuwała mi żadnych pozytywnych opcji. Przecież on mógłby mieć każdą
modelkę, jest nieziemsko przystojny (bardziej bym powiedziała, że piekielnie,
niż rajsko), wykształcony, bogaty, wpływowy, no po prostu człowiek sukcesu. Porównać
mnie do niego, to jak porównać lwa do myszy.
— O czym myślisz?
Wzdrygnęłam się, kiedy jego głęboki głos wyrwał mnie z przemyśleń.
Pas bezpieczeństwa boleśnie wbijał mi się w klatkę piersiową, dublując ból
tkwiący wewnątrz mnie. Przeciągle westchnęłam i zwilżyłam śliną niedawno
całowane przez niego usta.
— Dobrze, pojedźmy do ciebie.
*
Kiedy Sakura potwierdziła, gdzie mają jechać, z ramion Sasuke spadł
jakiś nienazwany ciężar, a dudniące serce powoli zaczęło wyrównywać tempo.
Chciał jak najszybciej znaleźć się w domu i napić whisky. Z drugiej strony
jednak jego ciało przebiegł dreszcz zestresowania — jeszcze nigdy nie
zaprosił żadnej kobiety do swojego mieszkania. Nawet Karin nie wiedziała, gdzie
znajduje się jego apartament, mimo że mieszka tam od trzech miesięcy.
Na liczniku widniało 140 km/h, ale po Jaguarze nie było tego czuć. Uchiha miał
do tego pojazdu sentyment, chociaż mógłby mieć o wiele lepsze, nowsze auto.
Jaguara kupił za jedne z pierwszych zarobionych w hotelu pieniędzy.
Wjechali na obrzeża Tokio. Nocą zawsze wyglądało niesamowicie,
niezależnie od pory roku. Kątem oka widział, jak Sakura z
zafascynowaniem wpatruje się w oświetlone przedmieścia Tokio migające
szybko za oknem. Kącik jego ust lekko się uniósł, a brzuch wypełniło dziwne,
mrowiące uczucie.
Po kilkunastu minutach dotarli do centrum Tokio, kierując się w
stronę Shinjuku. Zaczął padać deszcz, początkowo tylko lekko kropiło, jednak
chwilę później rozpadało się na dobre. Dochodziła druga w nocy, a na ulicach
dalej przewijały się tłumy ludzi, jedni otworzyli parasole, korzystając z
okazji i obejmując swoich partnerów, inni chowali się pod wiatami sklepów,
jeszcze inni naciągali tylko kaptur na głowę i kroczyli przed siebie.
Momentalnie na ulicy pojawiły się kałuże, w których tafli odbijały
się kolorowe neony Shibuyi. Sakura i Sasuke dojechali
do nazywanego potocznie Shibuya Crossing. Setki ludzi (w tym
nietrzeźwych imprezowiczów) wylały się na ulicę. To miasto nigdy nie spało.
Dojechali do jednego z wielu niepokojąco wysokich wieżowców. Uchiha dobrze
znał okolicę, w której przyszło mu mieszkać. Podjechali pod bramę i Sasuke wcisnął
przycisk na pilocie, który wisiał przy kluczykach. Brama się otworzyła i powoli
wsunęli na wielopoziomowy parking, ogromny jak podziemne miasto, w stronę
prywatnego miejsca parkingowego.
Uchiha wyłączył niezawodny silnik i odpiął pas. Spojrzał w
stronę Sakury, a ta zdezorientowana tylko mrugała powiekami, tak jakby po
drodze jej się przysnęło. Dziewczyna pełna kontrastów, przed chwilą jak małe
dziecko wpatrywała się w billboardy rozświetlające tokijską noc, po czym moment
później zasypia jak mały kociak.
Wysiedli z auta i Sakura podreptała za Sasuke w stronę
windy. Srebrne drzwi otworzyły się i weszli do przeszklonej windy. Uchiha wcisnął
jeden z przycisków i winda ruszyła, po chwili ukazując światła miasta.
— Dobrze, że nie mam klaustrofobii, a tylko lęk wysokości. — Sakura zaśmiała
się ironicznie.
Sasuke nie potrafił nazwać tego, co czuł do Sakury. Przede
wszystkim uważał ją za osobę pełną kontrastów, o wyglądzie aniołka, na który
składały się różowe włosy, zielone oczy (albo soczewki), blada jak papier
skóra, szczupła sylwetka, delikatna twarz, ale i ostry jak brzytwa język.
Czasem, jak coś palnęła, to nawet nie wiedział, co powiedzieć. Jednak była w
niej jakaś zagadka, którą Sasuke coraz bardziej pragnął rozwiązać.
Nie, żeby Uchiha znał się na ludziach, ale miał wrażenie, że ironiczno-sarkastyczne
usposobienie Haruno to tylko przykrywka. Tak jak u niego.
Jej kwiatowy zapach powodował, że stresował się coraz bardziej, gdy
zbliżali się do jego mieszkania. Mimo że brakowały mu trzy lata do
trzydziestki, czuł się jak nastolatek. Otworzył drzwi do mieszkania i wpuścił Sakurę przodem.
*
Zestresowałam się, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że zaraz będę
się znajdować w mieszkaniu Uchihy. Odrzuciłam od siebie myśli, że mógłby
mnie uwięzić w piwnicy, bo zanim by się dojechało z jego piętra do podziemi, zdążyłabym
uciec pięć razy.
Patrzyłam na jego szerokie plecy, kiedy schylał się, żeby otworzyć
drzwi do swojego domu. Zamek chodził gładko i drzwi otworzyły się
bezdźwięcznie. Uchiha wyprostował się i ręką zagestykulował,
żebym weszła przodem. Jego twarz była dziwnie spięta, bardziej niż zazwyczaj.
Mogłabym wzruszyć ramionami, ale zajęłam się ściąganiem butów.
Usłyszałam ciche pstryknięcie i nagle stała się jasność. Znajdowałam
się w przestronnym hallu, wyłożonym marmurową, jasną posadzką. Ściany były ciemnoszare, a na
całą długość pomieszczenia ciągnęła się wyłożona lustrem szafa. Wolałam
nie patrzeć na swoje odbicie w lustrze, jednak nie miałam wyjścia. Nie
wyglądałam aż tak tragicznie. Przeniosłam wzrok na Uchihę, zdjął płaszcz i
uchylił szafę, żeby go schować. Zdążyłam tylko zauważyć rząd równie czarnych
ubrań. A jakże by inaczej?
Oddałam Sasuke swoją kurtkę i zaprowadził mnie w głąb
apartamentu. Gdy weszłam do salonu, aż mi zaparło dech w piersiach. Ściany były
jednymi, wielkimi oknami. Jak można się domyślić, zza nich wyłaniał się widok
skąpanego w nocy Tokio. Przyłożyłam opuszki palców do szyby i rozchyliłam lekko
wargi. Widok był nieziemski.
Najpierw usłyszałam kroki, a potem poczułam obecność Uchihy obok
siebie.
— Chyba masz fioła na punkcie panoramy tego miasta? — zapytałam,
a on uśmiechnął się z przekąsem.
— Na sto procent. Jest w niej coś nostalgicznego, zmuszającego
do przemyśleń. Sprzyjającego samotności.
— Doskonale to rozumiem. Do tej pory takie sceny znałam tylko z
filmów, ale odkąd przeniosłam się do Tokio mam coraz więcej okazji, żeby
doświadczać takich widoków.
Uchiha kiwnął głową, a ja byłam zszokowana. Przyznał mi się
wprost, że jest samotny. Mogłabym spytać, jak to możliwe: stać go na wszystko,
ma brata, przyjaciół, współpracowników, pewnie multum kolegów, może i
koleżanek, jednak zdawałam sobie sprawę z tego, że to nie jest żaden
wyznacznik. Doceniałam jego szczerość ze mną, tym bardziej że chyba sporo go
kosztuje otworzenie się.
Sasuke poszedł w stronę matowo czarnej kuchni, przeplatanej
elementami drewna, a ja ruszyłam za nim. Na środku kuchni znajdowała się duża
wyspa i kilka wysokich stołków. Wdrapałam się na jeden z nich.
— Kawy, herbaty, cokolwiek? — spytał.
— Masz może alkohol?
— To pytanie retoryczne. Na jaki masz ochotę? — Otworzył
pokaźny barek, w którym rzędami stały posegregowane gatunkami różne rodzaje
trunków. Wyglądało to imponująco jak na moje mało wyszukane gusta.
— Cholera, zupełnie zapomniałam. Jednak napiję się herbaty.
Wyleciało mi z głowy, że jutro muszę się pojawić w hotelu. Heh, nie wypada
mi tego mówić przy właścicielu tego hotelu... Eee... — Zaczęłam
panikować i się czerwienić.
— Daj spokój, nigdzie nie musisz iść. — Machnął ręką i
wyciągnął jedną z butelek. — Każdemu należy się chwila wolnego.
Whisky?
Przekonał mnie. Nie musiał mnie długo namawiać. Kiwnęłam głową.
Rozejrzałam się po ogromnej przestrzeni, która była ze trzy razy
większa niż moje wynajmowane mieszkanie. Na jednej z nieprzeszklonych ścian wisiał
olbrzymi telewizor, a przed nim duża narożna sofa i dwa fotele. Ogólnie
mieszkanie było urządzone surowo, w ciemne kolory i brak jakichkolwiek
szalonych kolorów.
— Umiesz gotować? — zapytałam.
— Nie. Nie umiem i nie mam na to czasu, a ty?
— Ja tylko nie umiem.
Uchiha uśmiechnął się szelmowsko i wlał cholernie drogą whisky
do kryształowych szklanek. Na moją prośbę do mojej partii dolał coca-colę, a on
pozostał przy samym alkoholu.
— Dlaczego pytasz, jesteś głodna?
— Tak z ciekawości, na razie jeszcze nie.
Wzięłam łyka słodko-gorzkiej mieszanki, smakowała obłędnie.
Usiedliśmy na kanapie i Uchiha włączył telewizor, po którego lewej i
prawej stronie majaczyła panorama Tokio. Czułam się jak bohaterka jakiegoś
filmu albo książki. Ja, szara myszka, która z odwagi wymieszanej z głupotą
zdecydowała się zmienić całe swoje nudne życie, siedzę teraz z chyba
najprzystojniejszym facetem, jakiego było dane mi zobaczyć, w niesamowitym
apartamencie i piję ekskluzywny alkohol na najwygodniejszej sofie świata.
— Lubisz grać na konsoli?
— Lubię, ale dawno nie grałam — odparłam.
Uchiha wstał i przykucnął przed telewizorem, sięgając do szafki.
Kruczoczarne, sterczące włosy opadały mu na kark i policzki. Mimowolnie
westchnęłam, podziwiając urodę mężczyzny. Wyprostował się z gracją i wyciągnął
rękę w moją stronę, pokazując mi pudełko.
— Grałaś w to?
— Oczywiście, że tak! — Uśmiechnęłam się, widząc tytuł
znanej bijatyki. — To o co gramy?
— Chcesz się założyć? — zapytał lekko zmieszany, kładąc pada na sofę
tuż obok mojej nogi.
— Boisz się, że przegrasz?
Uchiha prychnął i otworzył pudełko, wyciągając płytę. Chyba
lekko naruszyłam jego ego. Umieścił płytę w konsoli i usiadł obok mnie. Na
ogromnym ekranie telewizora pojawiło się logo i tytuł gry.
— Ja nigdy nie przegrywam — oznajmił, patrząc na mnie
wymownie.
Zobaczymy, pomyślałam, lekko unosząc brwi.
Przeklikaliśmy loga twórców gry i pojawił się ekran wyboru
postaci. Grałam w tę grę dobrych parę lat temu, a z racji tego, że to
była najnowsza wersja, zupełnie nie kojarzyłam bohaterów. Postanowiłam wybrać
najfajniej wyglądającą kobietę. Trafiło na blond cheerleaderkę z
głową tygrysa na stroju. Wybór Sasuke padł na groźnie patrzącego
samuraja, walczącego kataną. Ustaliliśmy z Sasuke, że gramy do trzech
i wylosowaliśmy mapę, scenę, ring, czy jakkolwiek inaczej to nazwać. Przyszło nam walczyć na rajskiej plaży.
Padło słynne “Round one, start!” i poświęciliśmy około pół
minuty na małą rozgrzewkę, jeszcze bez walki. Wciągnęłam nogi na sofę,
krzyżując je i nachyliłam się w stronę telewizora, maksymalnie się skupiając. Z
kolei Sasuke luzacko sobie siedział, chyba licząc na łatwą wygraną.
Walka się zaczęła i Uchiha ruszył do ataku, a ja
zaczęłam dostawać pierwsze wciry. Było widać, że spędził przy tej grze długie
godziny. Jego ataki nie były jedynie wynikiem losowego wciskania klawiszy, tak
jak to było w moim przypadku, a całymi sekwencjami combosów. Zdołałam go
przypadkowo uderzyć tylko kilka razy, kiedy już moja postać była na skraju
porażki. Naciskałam wszystkie klawisze naraz i prawie udało mi się go zranić,
kiedy padł nokaut na mojej zawodniczce. Pierwszą rundę przegrałam z
kretesem. Było jeden zero dla Uchihy.
Musiałam wygrać następną rundę, żeby nie przegrać już w tym momencie.
“Round two, start!” zabrzmiało i tym razem to ja ruszyłam z ofensywą. Nie
wiem, jakim cudem, ale mi i mojej cheerleaderce udało się przewrócić
samuraja Uchihy na piasek i atakując go non-stop, nie pozwalałam mu
wstać. Było to trochę mało honorowe, jednak gdyby nie to, to pewnie już bym
przegrała. Sasuke nachylił się nad telewizorem; chyba gra ze mną to
nie taka bułka z masłem, jak sobie wyobrażał. Jego postaci udało się podnieść i
zadać mojej parę ciosów, jednak jeden kopniak mojej wojowniczki i samuraj
upadł, znokautowany. Udało mi się zremisować i wyszczerzyłam zęby, ku irytacji Uchihy.
Ostatnia, decydująca runda. Musiałam to wygrać, po pierwsze po to,
żeby przytrzeć trochę mu nosa, a po drugie, żeby wygrać zakład. Tylko najlepsze
jest to, że w sumie nie powiedzieliśmy, o co się założyliśmy. Musiałam
wykorzystać okazję. Zanim usłyszałam “Final round, start!” byłam już
gotowa i skupiona.
Decydująca runda się rozpoczęła i nasze postacie skoczyły sobie do
gardeł. Sasuke wyprowadził pierwsze ataki, ale moja postać zblokowała
ciosy i ruszyła z kontratakiem. Samuraj zaczął obrywać od cheerleaderki,
jednak walczył zawzięcie. W odpowiedzi moja bohaterka przyjęła dokładnie
wymierzone ciosy. Nasze postacie ledwo już zipały. Czułam ogromną presję,
bardzo mi zależało, żeby pokonać Uchihę. Serce biło mi jak oszalałe, mimo
że to tylko głupia gra. Samuraj natarł na moją postać, jednak udało mi się go
podkosić i zadać decydujący cios.
Na ekranie pojawiła się animacja z moją postacią, wymachującą
pomponami i skaczącą z radości. Samuraj Sasuke leżał na ziemi i
kręcił głową. Powinien popełnić seppuku.
WINNER: SAKURA
Odłożyłam nonszalancko pada, chociaż w środku aż kipiałam z radości i
miałam ochotę piszczeć. Zaśmiałam się szeroko, widząc naburmuszoną minę Uchihy.
To musiał być duży cios w stronę jego ego. Unikał mojego wzroku, wyraźnie
zaskoczony tym, że go ograłam. Sięgnęłam po szklankę z whisky i ukoiłam
przesuszone z nerwów gardło.
— To co wygrałam? — zapytałam uśmiechnięta.
— Co chcesz — odparł, otwierając paczkę czerwonych Marlboro.
Chyba zaraz dostanę zawału. Mogę sobie wybrać, co chcę? Mogę poprosić
go, o co chcę? Na przykład, żeby został moim facetem? Albo, żeby mnie pocałował?
Nie wyobrażałam sobie zebrać się na odwagę, żeby powiedzieć coś takiego, tym
bardziej, kiedy się na mnie patrzył wyczekująco. Jego czarne oczy przewiercały
mnie na wskroś, a nerwy drążyły dziurę w moim brzuchu. O co mogłabym go
poprosić, spytać? Nagle wszystkie pomysły wyparowały.
— Idę zapalić, a ty się zastanów.
Podniósł się z sofy i wyszedł na balkon. A ja nie chciałam zostać
sama. Pozwoliłam sobie owinąć się w koc z kanapy, na której siedzieliśmy,
wzięłam szklankę z niedopitą whisky i poszłam za Uchihą. Balkon
wyglądał bardziej jak taras, przypominał mi ten z klubu, kiedy pierwszy raz
mnie pocałował.
Zawinęłam się w koc i dopiero po chwili dotarło do mnie, że jest
przesiąknięty zapachem Sasuke. Nogi się prawie pode mną ugięły. Stanęłam
po jego lewej stronie i oparłam się o barierkę. Ogień z zapalniczki na chwilę
rozświetlił jego twarz, kiedy odpalał papierosa. Zaciągnął się głęboko i powoli
wypuścił dym.
— Wymyśliłaś coś? — zapytał.
Przełknęłam ślinę i ściągnęłam wargi w wąską kreskę. Ciężko było mi
się zebrać na odwagę, ale albo teraz, albo nigdy.
— Musisz szczerze odpowiedzieć na jedno moje pytanie.
— Jakie? — spytał, lekko marszcząc brwi. W jego czarnych
oczach odbijał się rozżarzony papieros i nigdy niegasnące światła Tokio.
— Czujesz coś do mnie? — zapytałam, uciekając wzrokiem
w bok. Kurwa, odważyłam się go o to zapytać! Oddychałam głęboko i szybko,
prawie cała zakrywając się kocem. Serce biło mi niemiłosiernie szybko, prawie
wyskakując z piersi.
Uchiha nie odpowiedział. Kątem oka widziałam, jak gasi papierosa
w popielniczce i momentalnie zapala drugiego. Przełknęłam łyk alkoholu i westchnęłam,
ubolewając nad swoją głupotą.
— Tak.
Uniosłam wysoko brwi, słysząc to jedno słowo. Jedno słowo, które
sprawiło, że cała zaczęłam się trząść. Czy się tego spodziewałam? Nie wiem. Nie
wiedziałam, jak zareagować, co powiedzieć. Nasuwało mi się na usta tylko jedno
pytanie.
— Co... czujesz...? — zapytałam.
Uchiha zaciągnął się głęboko, a jeden kącik ust uniósł się szelmowsko,
gdy oderwał papierosa od warg.
— Powiedziałaś: jedno pytanie.
Co, kurwa? Nie wierzę! Moje źle sformułowane pytanie odebrało mi
możliwość dowiedzenia się, co Uchiha miał na myśli.
Przecież można czuć wiele do drugiej... Nienawiść, zauroczenie,
miłość, niechęć, żal... obojętność. Z wszystkich dostępnych opcji najbardziej prawdopodobnym
wydawało się ostatnie.
Gdybym tylko zadała pytanie: „Co do mnie czujesz?” może bym się
dowiedziała konkretów. Westchnęłam ciężko i pokręciłam głową z niedowierzaniem.
Zjebałam.
Uchiha dopalił papierosa i dołożył go do kupki innych petów w
popielniczce. Mroźny wiatr smagał moje policzki, więc z ulgą przyjęłam fakt, że
wracamy do ciepłego mieszkania. Usiadłam na kanapie, szczelnie owijając się w
koc.
— Sorry, ale dopóki stąd nie wyjdę, nie oddam ci tego koca —
wymamrotałam, wtykając nos w miękki, pachnący Uchihą materiał.
— Spoko.
Niezręczną ciszę przerwał mój burczący brzuch. Poczułam gorąco
uderzające mnie w policzki i zaczęłam kasłać, żeby zamaskować zawstydzający
dźwięk.
— Zamówić coś, czy zjemy coś gotowego?
Doceniałam to, że Sasuke się spytał. Nie wiedziałam, czy mój żołądek
wytrzymałby do momentu, aż dotarłoby jedzenie, dlatego przystałam na tę drugą
opcję. Popijałam resztki whisky, kiedy Uchiha zalewał wrzątkiem ramen w kubku.
Po kilku minutach wręczył mi lekko ostygnięty kubek i drewniane pałeczki. Byłam
przyzwyczajona do smaku gotowego żarcia, więc wciągałam kluski, aż miło.
Posililiśmy się i zrobiło mi się cieplutko w środku i na zewnątrz,
ogrzana kocem Uchihy i mocną whisky. Momentalnie zrobiłam się śpiąca.
Przymknęłam oczy i wsłuchałam się w szum telewizora w tle. Byłam pierwszy raz u
Sasuke, baa, u jakiegoś chłopaka, i, co dziwne, czułam się nawet swobodnie.
Powoli odpływałam, kiedy rozbudził mnie głos Sasuke.
— Nie zdejmujesz soczewek?
— Jakich soczewek? — zapytałam, mrugając oczami.
— Kontaktowych, Japonki przeważnie nie mają zielonych oczu z natury.
Uśmiechnęłam się półgębkiem.
— To moje naturalne — powiedziałam, ku jego zaskoczeniu. — Moja
babcia była Rosjanką o zielonych oczach — wyjaśniłam.
Uchiha pokiwał głową, a ja zmrużyłam oczy, wsłuchując się w odgłosy
filmu. Po kilku minutach odpłynęłam.
Rozdział
chcę zadedykować Czytelniczce, która napisała do mnie na facebookowym fanpage’u
:) Zrobiło mi się bardzo miło, że ktoś czekał, co zmotywowało mnie do
dokończenia rozdziału.
Dziś tak
SasuSakurowo <3 Dajcie znać, czy się podobało! <3
Bardzo się podobało! W sensie akcja SasuSaku. I że się zbliżają do siebie! :D Faktycznie zjebała pytanie, no ale jeszcze będą okazje. Szkoda mi Hinaty i Nejego... Liczyłam trochę na jakiś cud i że się uda go wyleczyć :/
OdpowiedzUsuńHej! <3
UsuńMiło, że jesteś i cieszę się, że się podobało :)
Akcja się rozkręca!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i jeszcze większej ilości romansu :D
Tak jest! :D
UsuńDzięki, że zajrzałaś <3
Wreszcie <3
OdpowiedzUsuńSasuke coś czuje, to pewne, jednak boje się, że jak przyjdzie co do czego, to ucieknie. Obym się myliła. Poza tym dobrze, że Sakura wygrała, w końcu dziewczyny też grają na konsolach, jestem dobrym przykładem :D
Niezmiernie się ciesze, że ukazał się rozdział i oczywiście czekam na następny. :)
Pozdrawiam K. [https://beznamietni.blogspot.com/]
Ojj, ciekawe przypuszczenia, ale czy tak się stanie? *POKERFACE* :D
UsuńTaak, ja też dużo gram, czy to na kompie, czy konsoli, także nie mogłam nie dać Sakurze wygrać :P
Dziękuję bardzo za komentarz <3 zaraz zajrzę do Ciebie :)
Widzę, że nie tylko ja mam spore poślizgi z pisaniem opowiadania. :D
OdpowiedzUsuńRozdział był taki uroczy. Niby spokojny, ale miło było poczytać o miejscu, w którym żyje Sasuke. :D I aż mi żal się Sakury zrobiło, kiedy Uchiha nie dał jej się dowiedzieć o swoich uczuciach. xD
Czekam na kolejny rozdział. :3
P.S U mnie na Saisho też w końcu nowość.
Ojj no niestety ciężko mi regularnie pisać, chociaż bardzo chcę ;<
UsuńPowoli, z czasem, może Sakura się dowie xD
Dzięki, że zajrzałaś <3
To opowiadanie jest cudowne �� Jaram się nim jak mała dziewczynka a, swoje lata już mam i kocham parę sasusaku od 10 lat czytając blogi :D mega, pisz dalej
OdpowiedzUsuńDzikuję kochana, bardzo miło mi to czytać <3 lecę pisać dalej :)
UsuńHejo hej! Banshee gdzie się chowasz? Kiedy coś nowego? Wszystko ok?
OdpowiedzUsuńHej, hej! Wszystko ok, dzięki że pytasz <3 Kończę pisać rozdział, pojawi się w przeciągu max 2 dni! <3
UsuńJej! ^.^
Usuń