9.08.2020

rozdział siedemnasty


I said ooh, I’m blinded by the lights
No, I can’t sleep until I feel your touch



Przygryzłam wargę, każąc się w duchu za to, że z moich ust wyrwało się przekleństwo. Ale kto by się nie zdziwił w takiej sytuacji?
Trzeba mieć tupet, żeby po tygodniach milczenia, nieobecności i nie wiadomo czego jeszcze, jak gdyby nigdy nic włamać się do mojego mieszkania, naruszać moją przestrzeń osobistą i grzebać w moich rzeczach. Chyba tylko Uchiha tak potrafi. Sasuke bacznie mnie obserwował, z resztą z wzajemnością. Uniosłam jedną brew do góry i założyłam ramiona na piersi. Serce mi dudniło bez opamiętania, a na policzki wstępował rumieniec.
Już nawet aż tak się nie stresowałam tym, że stoję przed nim samym ręczniku, nie mając nic pod spodem. Zgłębianie tematów psychologicznych i spotkania z Karin sprawiły, że zaczęłam postrzegać swoją osobę w bardziej pozytywnym świetle, a moja samoocena znacząco wzrosła. Po ponad dwudziestu latach odkryłam swoją wartość. Jeszcze kilka miesięcy temu uciekłabym z piskiem w siną dal, aczkolwiek teraz patrzyłam z góry na Sasuke, nawet na moment nie uciekając wzrokiem.
Postanowiłam, że teraz ja się z nim zabawię. Chcesz się bawić, Uchiha? Proszę cię bardzo.
Powolnym krokiem ruszyłam w stronę łóżka, na którym siedział Sasuke. Zmrużyłam oczy niczym rasowy drapieżnik i usiadłam tuż obok niego. Założyłam nogę na nogę, a rękami ścisnęłam piersi, powodując, że pojawiła się zmysłowa linia pomiędzy nimi. Mój dekolt nie był okazały, jednak ku mojemu wewnętrznemu rozbawieniu, ściągnął wzrok Sasuke, który momentalnie odchrząknął i oderwał wzrok. Zachichotałam w duchu i postanowiłam kontynuować grę.
— Możesz mi łaskawie powiedzieć, co cię tu sprowadza? — Zapytałam niewinnym tonem.
— Byłem w okolicy i postanowiłem wpaść.
— Pierdolenie. Włamałeś się do mnie w środku nocy.
— Nie włamałem się, drzwi były otwarte.
— A no taaaak, to wszystko wyjaśnia. — Zaśmiałam się ironicznie. — A tak na poważnie, czym zawdzięczam twoją obecność? Przypomniałeś sobie o mnie?
— Dostałem bojowe zadanie dostarczenia cię na imprezę sylwestrową — odpowiedział, sprytnie omijając moje drugie pytanie.
To, co powiedział, wzbudziło moją ciekawość. Impreza sylwestrowa? Moją jedyną imprezą był stos książek, które chciałam przeczytać. Poza tym już to widzę, jak dumny Uchiha przystaje na czyjeś bojowe zadanie. Kłamał jak z nut, myśląc, że to łyknę.
— Przykro mi, ale mam inne plany — oznajmiłam, co w sumie było zgodne z prawdą. —  A teraz pozwól, że je ziszczę.
Wstałam, od niechcenia pozwalając, żeby biały ręcznik zsunął się z mojego ciała. Odgoniłam wstyd, napawając się chwilą. Schyliłam się, podnosząc ręcznik i jakby nigdy nic poszłam do łazienki go rozwiesić. Po chwili wyszłam z jeszcze zaparowanego pomieszczenia i spojrzałam na Uchihę, rozczesując włosy. Może pomyśleć sobie, że jestem pierdolnięta i pewnie by się nie mylił, ale on też nie jest normalny. Odłożyłam szczotkę na szafkę i odwróciłam się w stronę Sasuke. Jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów, a ja w środku pękałam ze śmiechu. Miał oczy jak dwa spodki, które wirowały to na lewo, to na prawo, w górę i w dół, nie wiedząc gdzie się zatrzymać. Wyglądał jak robot, który się zawiesił i potrzebuje klepnięcia w głowę, żeby znów zacząć działać.
Pomimo że pierwszy raz się przed kimkolwiek rozebrałam, to jak to mówią, niczego nie żałuję. Było warto, chociażby dla tej miny.
Podeszłam tanecznym krokiem do ZESZTYWNIAŁEGO (prawie parsknęłam śmiechem) Uchihy i wyjęłam mu z rąk książkę, którą jeszcze przed chwilą kartkował.
— Będę to czytać — oznajmiłam i położyłam się obok niego na brzuchu, lokując nagie pośladki tuż przy jego dłoni, którą opierał się o materac.
Kurwa, i co teraz? To był ostatni krok mojego złowieszczego planu. Fajnie, udało mi się, ale co dalej?


Uchiha po raz kolejny zerknął na ekran telefonu. Dziesiątki SMS-ów i setki nieodebranych połączeń, ale nie od tej osoby, na którą podświadomie czekał. Imię Naruto pojawiło się na wyświetlaczu chyba po raz piąty w ciągu dziesięciu minut, a wibracje sprawiały, że telefon się przemieszczał po powierzchni blatu. Sasuke zaciągnął się papierosem, mrużąc oczy i dał za wygraną.
— Czego chcesz? — zapytał oschle.
— O, w końcu odebrałeś! Słuchaj, pomyśleliśmy z Hinatą, że może spędzimy dziś razem Sylwestra? Nie umawialiśmy się, ale tak spontanicznie można się gdzieś zebrać. Ino też jest w mieście, myślę, że chętnie wpadnie. No i Sakura, będzie ci się z nią łatwiej zgadać, w końcu pracuje u ciebie.
Na wspomnienie o Sakurze poczuł dziwny ucisk w brzuchu. Przez dłuższą chwilę milczał, walcząc sam ze sobą.
— Niech będzie. Ochrzcijmy Kiri.
— Tak jest szefuńciu.
Uchiha rozłączył się, przewracając oczami. Teraz pojawił się większy problem — skontaktowanie się z Sakurą. Od dłuższego czasu ani jej nie widział, ani z nią nie rozmawiał, to nie ułatwiało sprawy. Wykonał telefon i dowiedział się, że właśnie przed chwilą wyszła z hotelu. Nie zastanawiając się dłużej, ubrał się i opuścił mieszkanie. Jechał w stronę jej bloku trochę szybciej, niż było to dozwolone. Im był bliżej, tym bardziej rosło w nim napięcie, którego nie czuł od bardzo dawna.
Gdy dojechał na miejsce, jeszcze przez chwilę się wahał. Jednak był typem człowieka, który się nie wycofuje, gdy już coś zacznie. Wyjął ze schowka flakonik perfum i się spryskał, kręcąc z niedowierzaniem głowa.
Nie otwierała, kiedy pukał do jej drzwi, Jednak za nimi słyszał hałasy, więc miał pewność, że Sakura jest w środku. Normalnie nigdy by tego nie zrobił, ale tym razem coś go podkusiło. Złapał za klamkę i nacisnął — drzwi były otwarte, więc wszedł do środka. Odgłos lanej wody dochodził z łazienki, więc dobrodusznie poszedł w stronę salonu. Usiadł na łóżku i zaczął przeglądać leżące na pościeli książki. Od razu domyślił się, że były one Karin — miała świra na punkcie psychologii. W sumie to zrozumiałe, po tym, co przeszła w życiu. Chyba sporo się wydarzyło, odkąd ostatni raz kontaktował się z Haruno. Uchiha wziął pierwszą lepszą książkę z brzegu i zaczął ją wertować dla zabicia czasu. Kilka minut później woda została zakręcona i usłyszał melodyjne nucenie. Nie chciał wystraszyć Sakury, ale jak już wszedł do jej mieszkania, to chyba było to nieuniknione.
— O ja pierdolę — usłyszał.
Też się cieszę, że cię widzę, pomyślał.
Ku jego zdziwieniu, ubrana była w jedynie ręcznik, który zasłaniał strategiczne partie. Jego całe ciało momentalnie zesztywniało. Zlustrował ją wzrokiem, nie siląc się na dyskretność. Cała krew zaczęła odpływać do jednej części ciała i spodnie zaczęły go uwierać. Sakura butnie mu się przyglądała co dla Uchihy było nowością. Już dawno zauważył, że jej emocje biorą górę. Ale teraz wyglądała na pewną siebie.
A co jeśli przez ten czas kogoś poznała i dzięki temu nabrała pewności siebie?, przeszło mu przez myśl, i natychmiast ja odrzucił.
Kiedy prowokacyjnie usiadła obok niego,  zupełnie nie wiedział jak się zachować.  Nie spodziewał się po niej takiej akcji, ani tego, że jego pożądanie wzrośnie do niebezpiecznych rozmiarów. A gdy zrzuciła przed nim ręcznik, nie potrafił się dłużej kontrolować.


Czytałam jedno zdanie chyba po raz dwudziesty, kiedy książka została gwałtownie zamknięta. Bynajmniej nie przeze mnie. Poczułam mocny uścisk chłodnych palców na ramieniu, a sekundę później leżałam już na plecach, odwrócona przez jeden gwałtowny ruch Uchihy. Nagle wszystko to, co chciałam zakryć, było odkryte. Sasuke przełożył nogę przeze mnie i znalazł się tuż nade mną. Moje tętno chyba wynosiło dużo ponad setkę, a cała krew odpływała do twarzy. Nie odwróciłam jednak oczu, tylko odważnie mierzyłam Uchihę spojrzeniem. Zamglony wzrok Sasuke przeszywał mnie na wylot. Jego dłonie trzymały mnie za ramiona, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Zaczął się nachylać w stronę mojej twarzy, przez co mimowolnie westchnęłam. Zdążyłam jeszcze zauważyć szelmowski uśmieszek, kiedy chwycił mnie za brodę i przekręcił głowę w bok, odkrywając szyję.
Poczułam ciepły oddech na nagiej skórze i przez moment myślałam, że odlecę. Żołądek zacisnął mi się na supeł, a w podbrzuszu rodziło się pożądanie. Zagryzłam wargi i zamknęłam oczy, kiedy Uchiha musnął ustami moją szyję. Wyciągnęłam ręce, żeby go dotknąć, jednak chwycił moje nadgarstki i przytrzymał nad głową jedną ręką. Teraz byłam cała unieruchomiona, jednak nie przeszkadzało mi to. Drugą dłoń położył na mojej talii, delikatnie ściskając. Raz za razem obdarowywał moją szyję pocałunkami, zostawiając mokre ślady, a stawałam się coraz bardziej rozpalona. Wdychałam zapach jego ciała, wymieszanego z perfumami. Zacisnęłam uda, czując wilgoć. Mój oddech stawał się coraz szybszy, kiedy Uchiha i jego usta zeszły niżej.
Po raz pierwszy znalazłam się w takiej intymnej sytuacji, sam na sam z najprzystojniejszym facetem na Ziemi.
I miałam nadzieję, że nie ostatni.
— Dlaczego mnie sprowokowałaś? — usłyszałam zachrypiały szept. Jego oddech pachniał miętą.
Przełknęłam ślinę. Puścił moje nadgarstki i znalazł się tuż nad moją twarzą, przyglądając się badawczo spod przymrużonych powiek.
— A dlaczego dałeś się sprowokować?
— Nie wiem.
— Ja też nie wiem.
W głębi duszy wiedzieliśmy obydwoje. Ale żadne się nie przyznało.
Wplątałam palce w jego czarne jak smoła włosy i przygryzłam wargę, walcząc z podnieceniem. Uchiha wręcz przeciwnie — złączył nasze usta pocałunkiem, stając się coraz bardziej łapczywym. Jego język wdarł się do środka, a ja nie pozostałam dłużna. Jego dłoń znalazła się na mojej piersi, a ja jęknęłam.
Wsunęłam dłonie pod jego koszulę, natrafiając na twardy brzuch. Na mój dotyk napiął się jeszcze bardziej, uwydatniając mięśnie.
To wszystko było dla mnie tak bardzo nowe. Jednocześnie, miałam wrażenie, jakbym znała Uchihę, co najmniej tyle samo, co Hinatę. Atmosfera gęstniała z minuty na minutę, a całe moje ciało przeszywały dreszcze.
Pragnęłam go, pragnęłam przeżyć z nim swój pierwszy raz.
Moja dłoń zaczęła wędrować w dół jego brzucha. Prawie dotarła do strategicznego punktu, kiedy została pochwycona.
— Chcę... — wyszeptałam.
— Bierzesz tabletki?
— Nie... nie miałam takiej potrzeby.
Przez chwilę milczał, trawiąc moje słowa. Ułożył się tuż obok mnie i oparł na ramieniu.
— Będziesz miała czas się zastanowić, czy na pewno tego chcesz. Ubieraj się, jedziemy.
Jeszcze nigdy nie zostałam tak rozczarowana. Ale nie dałam po sobie tego poznać. To Sasuke pierwszy rzucił się na mnie z łapami, więc mogę uznać, że wygrałam.


Kilkanaście minut później byłam już gotowa do wyjścia, ubrana w czarną, odsłaniającą plecy, krótką sukienkę. Nałożyłam czarne kozaki do połowy uda i długi beżowy płaszcz. Musnęłam rzęsy tuszem i usta błyszczykiem. Wyglądałam całkiem przyzwoicie.
Uchiha obrzucił mnie przeciągłym spojrzeniem, a ja nie pozostawałam dłużna.
Napięcie między nami eskalowało do granic. W końcu poczułam, co znaczy ta słynna “chemia”.
Wyszliśmy z bloku na chłodne powietrze, które nieco mnie otrzeźwiło.
Szliśmy obok siebie, zachowując niepotrzebny dystans.
Dotarliśmy na parking, a ja nigdzie nie widziałam jego Jaguara. Uchiha sięgnął do kieszeni i po chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwieranego auta. Dobiegał ze strony sportowego, czarnego auta, które zamrugało kierunkowskazami.
— Za każdym razem będziesz przyjeżdżał innym autem? — Zaśmiałam się, maskując zaskoczenie.
— Jestem na dobrej drodze.
Wsiadając do środka na zagłówkach zauważyłam wizerunki logo Uchiha Hotels — czerwono białe wachlarze uchiwa, od których pochodzi nazwisko właściciela pojazdu. Ktoś tu chyba zaczął popadać w samozachwyt.
— Maserati? — zapytałam, rozpoznając na środku kierownicy srebrny trójząb.
— Zgadza się, Maserati GranTurismo, sprowadziłem z Włoch.
Chyba nie ma na co wydawać kasy. Ale to nie moja sprawa.
Nie widziałam Sasuke w roli motomaniaka, ale cóż, tak naprawdę to niewiele o nim wiem.
Wcisnął przycisk przy kierownicy i silnik donośnie zaryczał.
— Gdzie jedziemy? — zapytałam, kiedy (za szybko!) ruszyliśmy.
— Kiri.
Słyszałam o Kiri. Jest to nowy nabytek Uchiha Hotels, z tego, co wiem, ma być otwarty w styczniu. Internet huczy na ten temat, gdyż ów hotel ma zajmować całe piętro jednego z najwyższych drapaczy chmur w Tokio. Wraz z otwarciem, stanie się również najwyżej usytuowanym hotelem w Japonii.
Robiło to wrażenie, nie powiem.
Ucieszyłam się na myśl wejścia w nowy rok w takim miejscu. Po raz pierwszy od dawna byłam szczerze szczęśliwa, ciesząc się, że rzuciłam się na głęboką wodę, i że los potoczył się tak, że jestem tu, gdzie jestem.
Spojrzałam ukradkiem na Sasuke. Za zasłoną czarnych włosów, zauważyłam delikatny uśmiech igrający na jego wargach.
Czy to było możliwe, że czuł to, co ja?
W radiu leciał The Weeknd — Blinding Lights, tylko potęgując mój pozytywny nastrój. Ten utwór pasował idealnie do nocnej przejażdżki przez Tokio.
Jechaliśmy tunelem i mnie też oślepiały światła. Po kilku chwilach wyjechaliśmy, mając przed sobą skupisko wieżowców. Nad nami co chwilę górowały potężne mosty, a drogowskazy prowadziły do celu.
Kilkanaście minut później dojechaliśmy na miejsce. Uchiha zaparkował Maserati w podziemnym parkingu i skierowaliśmy się do windy.
Ciągle czułam na swoim ciele dotyk jego dłoni i ust. Przebiegł mnie dreszcz, kiedy znaleźliśmy się sami w windzie. Oparłam się o ścianę windy i zawiesiłam wzrok na Sasuke. Nie pozostawał dłużny. Zauważyłam jak jego szczęka się zaciska, a klatka piersiowa unosi się i opada szybciej, niż normalnie.
Powietrze było gęste od naszych oddechów.
Sygnał zwiastujący odpowiednie piętro wyrwał nas ze stagnacji. Drzwi się otworzyły i niechętnie opuściliśmy windę. Żałowałam, że się nie zepsuła, więżąc nas gdzieś na trzydziestym piętrze.
Odetchnęłam, wypuszczając nagromadzone powietrze z płuc.
— Sasuke, Sakura, jesteście! — usłyszałam znajomy głos i zobaczyłam twarz Naruto. Jego błękitne oczy współgrały z uśmiechem na twarzy. Włosy miał zaczesane do tyłu, przez co wyglądał inaczej, ale wcale nie gorzej. — Właśnie wracałem z kibelka, a tu taka niespodzianka! Chodźcie, wszyscy czekają.
Obrzuciłam Sasuke przelotnym spojrzeniem, a ten tylko wzruszył ramionami.
Przywitaliśmy się z Naruto i po chwili doszliśmy do sporej przestrzeni barowo-restauracyjnej. W wydzielonym miejscu znajdowały się stoliki z krzesłami, za nimi ogromny bar, z chyba wszystkimi alkoholami świata. Obrazka dopełniała przeszklona ściana, ukazująca mój ulubiony (oprócz Sasuke) widok — nocne Tokio.
Przed oknami umieszczone były podłużne, skórzane kanapy. Wszystkie głowy na nasze przyjście odwróciły się jak jeden mąż.
Sai, Hinata... nawet Ino!
Uśmiechnęłam się szeroko na ich widok. Nie spodziewałam się ich tutaj.
Ino wstała z kanapy i podbiegła do mnie. Jej długie blond włosy podskakiwały z każdym jej krokiem. Ubrana była w obcisłą, czerwoną sukienkę, ledwo zakrywającą jej tyłek. Ale z jej figurą mogła sobie pozwolić na takie szaleństwa.
Uwięziła mnie w uścisku, który ledwo udało mi się odwzajemnić.
— Kobieto, kwitniesz! — zaświergotała, po czym obrzuciła spojrzeniem stojącego już przy barze Sasuke. — A ten pan chyba ma coś z tym wspólnego. — Puściła do mnie oczko i uśmiechnęła się porozumiewawczo.
— Może. — Odwzajemniłam uśmiech. — Chodźmy przywitać się z resztą. — Zmieniłam temat.
Hinata wyglądała dużo lepiej niż wtedy, kiedy widziałam ją ostatnio. Dobrze, że powoli dochodziła do siebie po śmierci Nejiego.
— Dobrze cię widzieć — powiedziała, kiedy do niej podeszłam. Takie słowa były budujące.
— Ciebie też — odparłam i przytuliłam ją. — Jak samopoczucie?
— Nie najgorzej. — Wygładziła czarną spódnicę i poprawiła mankiet białej koszuli. — Dziś chcę zapomnieć o wszystkich troskach.
— Bardzo dobry pomysł. Ja tak samo. Tylko najpierw muszę się napić.
— Akurat idę do baru, co ci wziąć? — Usłyszałam głos Saia.
— Lampkę czerwonego półsłodkiego wina. Tak w ogóle to cześć! — Zaśmiałam się.
Sai odmachał i popędził w stronę baru, przy którym stał już Naruto i Sasuke.
— Ci nasi faceci... tylko alkohol im w głowie. — Ino przewróciła oczami.
— Wypraszam sobie! Mnie i Sasuke nic nie łą...
— Nie, wcale. — Blondynka przerwała mi w pół słowa, wskazując we mnie palcem. — Sakura, z kogo ty chcesz zrobić głupa? Przecież chemię między wami widać gołym okiem. Co nie, Hinata?
— Chyba tak.
— Nie chyba tylko na pewno. Skończ okłamywać samą siebie i przestań się powstrzymywać. Natury nie oszukasz. Boże, kobieto, zostawić cię na trochę i już nie wiesz, jak się zachować. — Pokręciła z niedowierzaniem głową, a ja tylko chciałam zapaść się pod ziemię. — Lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż że nie zrobiło.
Słuchanie złotych rad Ino to ostatnie, na co miałam ochotę.
— O czym gadacie? — Na szczęście Naruto przybył z odsieczą.
— Obgadujemy was — odparowała Ino, a ja z ulgą i wdzięcznością przyjęłam od Saia lampkę wina, w zawartości której momentalnie zamoczyłam wargi. W tym momencie wino było dla mnie jak woda dla człowieka, który zagubił się na pustyni.
Naruto, już lekko wstawiony, usiadł obok Hinaty i objął ją ramieniem, a ona wtuliła się w zagłębienie między ramieniem, a szyją Uzumakiego. Rozczulający widok.
Sai z kolei kazał Ino się przesunąć, ale ona tylko wstała i usiadła mu na kolanach, owijając się wokół niego niczym bluszcz. Równie rozczulający widok.
Szczerze cieszyłam się ich szczęściem, ale ja do spełnienia nie potrzebowałam mężczyzny.
Nagle poczułam poruszenie tuż obok siebie. Kątem oka widziałam, jak Sasuke siada obok mnie. Nasze uda i ramiona się zetknęły, a mnie przeszedł elektryzujący dreszcz.
— Okej, mam ogłoszenie — oznajmiła Ino , stukając paznokciem w kieliszek, żeby przyciągnąć uwagę. — Wszyscy macie zaproszenia na tokijską premierę mojego filmu!
Do premiery jeszcze kawał czasu, ale miło, że Ino o nas pomyślała. Wznieśliśmy toast za sukces filmu i wyczekiwaliśmy północy.
Kiedy już nadeszła, każde z nas było dużo weselsze. Ino, Sai, Naruto i Hinata nawet zrobili użytek z parkietu.
Odliczaliśmy sekundy do północy wraz z wiadomościami na wielkiej plazmie.
— Trzy!
— Dwa!
— Jeden!
Naruto wystrzelił korkiem od szampana i symbolicznie każdemu polał.
— Za nowy rok!
Podniosłam lampkę i pomyślałam życzenie. Nie zdradzę jakie, bo jeszcze się nie spełni.
Za oknami widzieliśmy jak setki fajerwerków rozświetlają niebo.
Odwróciłam głowę w stronę Sasuke, który stał za mną.
Nie patrzył na fajerwerki — patrzył na mnie.
Wiedziałam już, jak ten wieczór się skończy.
__________
Miałam już w tym zawrzeć pewną scenkę, ale jednak będzie ogień w następnym xd
Ogólnie to do końca bloga już bliżej, jak dalej. Myślę, że dobijemy do 25, max 30 rozdziałów. Powoli zaczęłam pisać kolejną historię, będzie dotyczyć Kakashiego i Sakury :3 Mogę zdradzić, że Obito będzie żył, i możliwe, że coś namiesza :D
Dzięki za wszystkie komentarze, i że dalej tu zaglądacie! <3

Łączna liczba wyświetleń